I am on the surface; and, as I take man’s last step from the surface, back home for some time to come–but we believe not too long into the future–I’d like to just [say] what I believe history will record. That America’s challenge of today has forged man’s destiny of tomorrow. And, as we leave the Moon at Taurus–Littrow, we leave as we came and, God willing, as we shall return, with peace and hope for all mankind. Godspeed the crew of Apollo 17.
Tymi słowami ludzkość pożegnała
Księżyc 14 grudnia 1972 r. Nikt jednak nie wiedział na jak długo. Wiele planów
powstało na przestrzeni ostatnich 50 lat, jednak wszystkie upadały. Różne
przyczyny grały rolę w tym procesie: polityczne, administracyjne,
ekonomiczne. Nie przeszkodziło to jednak w podtrzymaniu płomienia ciekawości.
SpaceLaunchSystem (SLS) jest kluczowym elementem programu Artemis. Jest w pewnym sensie iteracją swojego poprzednika. Na początku 2004 prezydent George Bush wyznaczył swojej administracji nowy cel ‒ powrót na Księżyc. Problemem jednak był brak systemów umożliwiających tak ambitne przedsięwzięcie. W ciągu roku, NASA zebrała grupy ekspertów, których zadaniem miało być opracowanie, zaprojektowanie i zbudowanie nowego pojazdu, który dostarczy ludzi na Srebrny Glob. Tak rozpoczął się program Constellation. W jego założenia było opracowanie rakiet serii Ares, modułu dowodzenia Orion i lądownika Altair. Program (podobnie jak obecnie trwający program Artemis) uwzględniał użycie opracowanych technologii w misji na Marsa. Planowany pierwszy start Aresa wraz z kapsułą Orion miał się odbyć w 2013 r. Niestety, jak to bardzo często bywa z programami rządowymi, wraz z zakończeniem kadencji prezydenta Busha i wymianą administracji, pojawił się nowe cele dla gospodarki USA. Niedługo po objęciu urzędu przez Prezydenta Obamę, program Constellation został odwołany (początek 2010 r.). Ogłoszenie tej decyzji jednak nie pozostało bez echa. Amerykańscy astronauci (wraz z Neilem Armstrongiem) oburzeni zabrali głos w tej sprawie. Na szczęście czekała ich niespodzianka. Już w kwietniu 2010 r. Prezydent Obama ogłosił rozpoczęcie nowego programu o bardzo podobnych założeniach – SpaceLaunchSystem. W planach SLS jest powrót na Księżyc i utworzenie stałej bazy na jego powierzchni. Dodatkowo, planowane jest utworzenie stacji kosmicznej Gateway. Umieszczona na orbicie, która pozwoli na kursowanie między Ziemią a Księżycem, będzie pełnić funkcję promu. Pozwoli to na obniżenie kosztów podroży i ustanowienie stałego połączenia „towarowego” między Ziemią a nowopowstałą bazą. Założenia SLS nie wykluczają wykorzystania nowych technologii w podróży na Marsa.
Jest to pierwsza misja z programu Artemis. Jej plan zakłada bezzałogowe przetestowanie sprzętu, sprawdzenie systemów bezpieczeństwa i zbadanie jakie efekty wywrze na astronautów sama podróż. Ten ostatni aspekt zostanie sprawdzony przy pomocy trzech specjalnych manekinów nafaszerowanych czujnikami o imieniu Komandor Moonkin Campos, Helga i Zohar. Ich podróż potrwa 25 dni, z czego 6 spędzi na orbicie okołoksiężycowej. Na pokładzie kapsuły znajdzie się też maskotka ‒ Baranek Shaun. Pluszowy astronauta został zrekrutowany przez Europejską Agencję Kosmiczną która była odpowiedzialna za konstrukcje i przygotowanie modułu serwisowego oraz pomoc w opracowaniu Oriona. Poza manekinami i barankiem, rakieta SLS wyniesie na orbitę księżycową kilka niewielkich satelit rekonesansowych i badawczych. Dane zebrane przez te instrumenty pozwolą na lepsze zaplanowanie następnych etapów programu. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, a wyniki eksperymentów potwierdzą bezpieczeństwo podróży, w 2024 r. zostanie wysłana już załogowa misja Artemis II w której astronauci okrąża Srebrny Glob.
Rakieta SLS (Block I) jest napędzana wodorem i tlenem. Główny system napędowy stanowią 4 silniki RS-25 pracujące przez 480 sekund. Dodatkowo, aby pomóc wznieść tego 111 metrowego kolosa, zostaną wykorzystane dwa, pięciostopniowe boostery na paliwo stałe. Zostały opracowane na bazie boosterów z promu kosmicznego. Będą one jednak silniejsze o ~25% od swoich poprzedników. Ta wersja rakiety SLS została zaprojektowana tak, aby móc wynieść 95 ton ładunku na niską orbitę okołoziemską oraz wysłać 27 ton w stronę Księżyca. Następne wersje mają zabrać do 46 ton na naszego naturalnego satelitę. Uwagę również zwraca cena pojedynczego wystrzelenia giganta. Przez to, że jest to rakieta jednorazowego użytku, koszt pojedynczego startu przekracza 2 miliardy dolarów! Dla porównania, koszt wysłania rakiety Falcon 9 zaprojektowanej przez SpaceX to niecałe 62 miliony dolarów.
Jest to jedna z niewielu bezpośrednich pozostałości po programie Constellation, które przetrwały zawirowania administracyjne. Kapsuła została zaprojektowana tak, aby zapewnić bezpieczeństwo astronautom poza niską orbitą okołoziemską (powyżej 2000 kilometrów nad ziemią). Z pełnym załadunkiem waży nieco ponad 26 ton i może zabrać od 2 do 6 pasażerów. Astronauci na pokładzie Oriona będą mieli do swojej dyspozycji 9 z 20 metrów sześciennych dostępnych w kapsule (11 jest przeznaczone na schowki i sprzęt). Kształtem i wyglądem przypomina kapsuły z programu Apollo, ale jest jednak jeden aspekt różniący te dwa pojazdy, który nie rzuci się każdemu w oczy, a mianowicie kwestia zasilania. Kapsuły Apollo były projektowane i budowane na przełomie lat 60-tych i 70-tych poprzedniego wieku, gdy technologie fotowoltaiczne były dopiero dopracowywane. Skutkiem tego była bardzo duża masa i koszt paneli słonecznych. W związku z tym 50 lat temu astronauci, lecąc na księżyc, korzystali z akumulatorów i energii elektrycznej wygenerowanej na chemicznych ogniwach paliwowych. Oczywiście te ogniwa miały ściśle określoną żywotność i w razie problemów czy dłuższego pobytu w przestrzeni kosmicznej astronautom groziło odcięcie od systemów podtrzymywania życia, czego prawie doświadczyła załoga misji Apollo 13. Orion pod tym względem jest bezpieczniejszy, ponieważ jego główne źródło zasilania stanowią panele słoneczne o łącznej mocy 11 kilowatów, co pozwoliłoby na zasilenie 4 elektrycznych czajników na raz.